wtorek, 1 lipca 2014

Fuller's Griffin Brewery czyli garść londyńskich klasyków

W zeszłym roku w Żabkach i Fresh Marketach zaczęły pojawiać się coraz to nowe piwa "regionalne". Nie były to już tylko "regionalnie bączkowe" Zacne z Van Pura, ale również np. piwa z Browaru Fortuna. Pod koniec roku (zdaje się, że w listopadzie) sieć poszła o krok dalej i wprowadziła w ramach promocji "Festiwal Piw" kilka popularnych europejskich marek: Palm, Bitburger, San Miguel, czy Fuller's. I z tego co wiem, nieźle się wkopali z ilością zamówionego piwa, zwłaszcza Fuller'sa, bo angielskie piwa za 7-8zł nie są niestety tak pożądane przez statystycznego klienta ich sklepów jak myśleli. Ja natomiast, jako nie do końca statystyczny klient, mogę dzięki temu praktycznie w każdej Żabce za rogiem zakupić bittera czy angielską wersję IPA :) Dodatkowo robiąc zakupy w Almie znalazłem kolejne trzy piwa z Londyńskiego browaru, nadarzyła się więc znakomita okazja by przyjrzeć się dość powszechnie dostępnym w Polsce piwom Fuller'sa (lub jak kto woli Fuller Smith & Turner).


Historia warzenia piwa w obecnej lokalizacji browaru spod znaku gryfa, sięga aż 350 lat wstecz, do czasów Olivera Cromwella. W 1816 roku, ówczesny właściciel, Douglas Thompson, przejął obowiązującą do dzisiaj nazwę Griffin's Brewery od upadającego browaru Meux & Reid zlokalizowanego w londyńskim City. Po kilkunastu latach, gdy interes przestał się kręcić, Douglas i Henry Thomson oraz Philip Wood postanowili poszukać jelenia, który by im się trochę do działalności dorzucił i w 1829 roku zaprosili do współpracy Johna Fullera. Partnerstwo nie przetrwało długo, bo już w 1841 roku Douglas Thomson postanowił nawiać do Francji. Źródła nie podają, czy nawiał z częścią kasy, ale z drugiej strony po co uciekać do Francji, jeśli nie w celu ukrycia się przed wierzycielami.

źródło: fullers.co.uk
Gdy w 1845 stało się jasnym, że prowadzenie tej wielkości browaru bez doświadczonej kadry jest skazane na porażkę, syn Johna Fullera - John Bird Fuller, dogadał się z Henrym Smithem i jego szwagrem Johnem Turnerem, którzy w branży piwowarskiej pracowali już od kilkunastu lat. Panowie wspólnie założyli znane do dzisiaj Fuller Smith & Turner. Firma w 1929 została przekształcona w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, ale potomkowie nadal mają duży udział w zarządzaniu firmą. Chwalą się zresztą "niezależnością" i "rodzinnością" swojego przedsięwzięcia ('independent family brewers') nawet w logo firmy. Obecnie spółka to już nie tylko warzenie piwa, firma posiada również sieć własnych pubów i hoteli.

Przez wiele lat piwa z browaru były wielokrotnie nagradzane na przeróżnych konkursach. Ale jak wygrywa się w dzisiejszych czasach wszyscy wiedzą - niektóre browary nawet przyznają sobie same nagrody w zawodach organizowanych specjalnie dla siebie ;) Postanowiliśmy więc przetestować kilka piw Fuller'sa organoleptycznie.


Fuller's London Pride
Ekstrakt 11,75%, alk. 4,7% obj.
Cena: 6,99 zł (Żabka/Fresh Market)

Jeden z flagowych (obok Fuller's ESB) produktów browaru z Chiswick. W wersji na Anglię lanej z cask'a ma 4,1% woltażu, wersja eksportowa jest odrobinę mocniejsza. Dedykowany kapsel, świetna (jak z resztą i wszystkie pozostałe) butelka. Po nalaniu bursztynowe, piana opada dość szybko praktycznie do zera. Pachnie słodowo, do tego karmel z odrobiną owoców i ziołowy chmiel. Aromat nie powala może, ale to w końcu nie Ameryka. W smaku bardzo gładkie, wyraźna goryczka idealnie zbalansowana przez karmelowość słodów. Średnie wysycenie, ekstremalnie pijalne, można by wychylić duszkiem.


Fuller's India Pale Ale
alk. 5,3% obj.
Cena: 9,90 zł (Alma Market)

Dla większości polskiej piwnej rewolucji tradycyjne angielskie IPA to nuda potworna - takie trochę słodowe, trochę chmielowe, ale gdzie mu do IPA zza oceanu. Jest to jednak tradycyjny smak, który każdy piwosz powinien znać. I w przypadku IPA z Chiswick nie jest inaczej - jest do bólu klasycznie. Zarówno w zapachu jak i w smaku przyjemnie słodowe z karmelowymi akcentami, przełamane odrobiną owocowości (odrobiną, to nie AIPA) oraz ziołowym chmielem. Bardzo zbalansowane i sesyjne piwo. Smaczne, ale nie spodziewajcie się, że wystrzeli Was ono w kosmos (czy chociażby do Indii).


Fuller's Bengal Lancer
alk. 5,3% obj.
Cena: 7,99 zł (Żabka/Fresh Market)

Oryginalnie wypuszczony w 2009 na rynek szwedzki jako refermentowana w butelce wersja Fuller's India Pale Ale, został niewiele później na stałe włączony do oferty browaru jako Bengal Lancer. Nazwa na cześć formacji kawaleryjskiej Bengalskich lansjerów, która przez 150 lat zdążyła się przewinąć w różnych konfliktach zbrojnych od Pekinu na wschodzie aż do Włoch na zachodzie (pod koniec II Wojny Światowej przesiadając się na czołgi). Piwo w smaku bardzo zbliżone do nierefermentowanej wersji, jest bardziej rześkie i lekkie. Trzeba uważać, żeby Lansjer nie wypalił do Was z kapsla - dwa razy już mi się to zdarzyło.


Fuller's London Porter
alk. 5.4% obj.
Cena: 9,90 zł (Alma Market)

Śmiało można by powiedzieć, że to ikona stylu - 100/100 za stajl i 5 miejsce w kategorii porterów na ratebeer.com robi wrażenie. A do tego może się pochwalić tytułem najlepszego portera na świecie w konkursie World Beer Awards 2007. I faktycznie jest bardzo porterowo - pachnie wyraziście kawą, kakao i palonym słodem. Po kilku łykach dochodzi do tego posmak toffi oraz orzechowość i dość wyraźna, ale stonowana goryczka. Całość idąca w stronę wytrawności, średnie wysycenie, mocno pijalne. Jest bardzo dobrze, a obstawiam, że jeżeli ktoś trafiłby je z pompy, będzie jeszcze lepiej.


Fuller's Honey Dew
alk. 5% obj.
Cena: 9,90 zł (Alma Market)

Fanem piw miodowych zasadniczo nie jestem, ale na potrzeby degustacji jedno z półki wziąłem. W odróżnieniu od naszych miodowych lagerów, jest to piwo górnej fermentacji. Jeżeli ktoś się takimi rzeczami jara to Honey Dew spełnia brytyjskie normy bycia "organic" (produkowane z dodatkiem naturalnego miodu), czyli można przyjąć, że piwo prawie robione przez pszczoły ;)
W aromacie głównie miód, przypominający nieco utlenione piwo, natomiast w porównaniu z rodzimymi ulepkami zaskakująco lekki w smaku i całość balansuje przyzwoita jak na piwo miodowe goryczka. Daje radę, ale raczej do wypicia jako ciekawostka.

Czy po piwa z Chiswick warto sięgnąć? To zależy - jeżeli zapijacie się tylko nowofalowymi, mocno chmielonymi po amerykańsku IPAmi, a angielskie ale'e to dla Was nuda, to i piwa Fuller's możecie sobie spokojnie odpuścić. Jeśli natomiast po niedawnym lądowaniu Anglików w Lidlu doszliście do wniosku, że czegoś z Wysp chętnie byście jeszcze spróbowali, to zdecydowanie polecam sięgnąć po Dumę Londynu w okolicznej Żabce czy Londyńskiego Portera w Almie.

1 komentarze:

  1. Te miodowe Honey Dew całkiem niezłe jako takie letnie orzeżwiające piwko,w letnie gorące wieczory smakuje super.

    OdpowiedzUsuń

 
Blog jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Czy masz skończone 18 lat?

TAK NIE
Oceń blog