czwartek, 23 października 2014

Molly IPA od Doctor Brew

Molly IPA
Piwo w stylu West Coast IPA, górnej fermentacji, niepasteryzowane.
Producent: Doctor Brew Sp. z o.o. (Browar Bartek)
Ekstrakt 16%, alk. 7,1% obj., IBU 95
Cena: 7,90 zł (Piwne Rozmaitości, Łódź)
Skład: woda, słód pilzneński, płatki ryżowe; chmiele: Chinook, Centennial, Mosaic, Ella, Topaz; drożdże US-05.

Na wstępie przyznam się bez bicia, gdy zobaczyłem nowe Molly IPA od Doctorów Brew na półce, od razu wziąłem trzy sztuki. Sami zresztą dali znać, że to ich najlepsze piwo. A jeszcze się na nich do tej pory ANI RAZU nie zawiodłem. Ok, były lepsze i gorsze warki (chociażby po świetnej pierwszej warce Cascade'a, druga nie urywała), ale nigdy nie naciąłem się na landrynkowe, utlenione, dmsowe czy jakkolwiek spieprzone piwo. Najwyraźniej aptekarska precyzja procentuje.

Molly IPA to jak na razie najmocniejsze piwo od Doctorów. Nazwa równie mocna co zawartość - molly to potocznie, w pięknym języku Shakespeara, nic innego jak MDMA, czy inaczej ecstasy. W przypadek nie wierzę, panowie Doctorzy w farmaceutykach na pewno są opykani. Kolor napisu na etykiecie też jakiś taki mocno "farmaceutyczny" (linków nie wklejam, ale wygooglajcie sobie). W składzie co prawda nic niestandardowego (poza płatkami ryżowymi) nie ma, ale kiedyś się chwalili, że mają unikalny sposób ekstrakcji substancji smakowo-zapachowych z chmielu. Także teorie spiskowe za 3... 2... 1... ;)



































Zamiast pale ale, w zasypie mamy najjaśniejszy możliwy słód bazowy, czyli pilzneński i płatki ryżowe, żeby go jeszcze dodatkowo rozjaśnić. Molly jest więc bardzo ładną, lekko opalizującą tlenioną blondyneczką. Fryzura z drobnych pęcherzyków trzyma się dobrze, nawet przy wysokiej zawartości alko.

A teraz wyobraźcie sobie wielki worek soczystych, dopiero co obranych grapefruitów, dorzucacie tam jeszcze odrobinę słodkich mango i ananasów. I dla lepszego efektu kilka gałązek sosny. A teraz ktoś bierze ten worek i wali Was nim prosto przez twarz! Czujecie ten zapach? Tak pachnie Molly IPA zaraz po przelaniu. Oblizuje się z ociekającego soku, ale nie ma tam już słodyczy z zapachu, jest przejmujący i wyraźna goryczka skórki grapefruitowej. Do tego jeszcze żywica z gałązek sosnowych. Ogólny cytrusowo-leśny odlot.

Ocena: 5/5

Doctorzy ponownie wychodzą z założenia, że gorzkie lekarstwo działa najlepiej. I z takimi efektami, nie sposób się z nimi nie zgodzić. Przy tym poziomie, narzekania, że to znowu amerykański chmiel, że nuda, są kompletnie nieuzasadnione. Jak na razie, w ogólnodostępnej polskiej dystrybucji, używają go zdecydowanie najlepiej. A mam wrażenie, że i dużą część zagranicy dostępnej u nas mocno koszą. Oby tak dalej panowie!

Notka od autora: Autor w czasie degustacji nie wspierał się żadnymi farmaceutykami przepisanymi przez Doctorów Brew. Spisane wrażenia stanowią subiektywne odczucia skrzywionego na punkcie goryczki hopheada.

1 komentarze:

  1. świetne piwo - szkoda, że go nie warza ostatnio :(

    OdpowiedzUsuń

 
Blog jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Czy masz skończone 18 lat?

TAK NIE
Oceń blog