poniedziałek, 29 września 2014

Berserker i Rocknrolla czyli świnki dwie na premierze Browaru Kingpin

W Warszawie na premierach piwnych pojawiam się mocno sporadycznie. W celach firmowych  w stolicy jestem dość często, ale jakoś nie mam ostrego parcia, żeby zostawać tam dłużej niż absolutnie muszę. Przed zmierzchem raczej się ewakuuję, więc i nie ma przeważnie czasu na spróbowanie nowych piw. I nie chodzi wcale o to, że w każdym kiosku można kupić miesięcznik "Nasza Legia" - gołą babę to od razu każą na witrynie zasłaniać, a takie zgorszenie leży i nikt się tego nie wstydzi ;) Jakoś po prostu przed naszym narodowym centrum słoikarstwa bronię się rękami i nogami.

W tym odczuciu jestem dość odosobniony wśród moich, kiedyś łódzkich znajomych, więc zdarza się, że na pewnych imprezach muszę w Wawce się pojawić. Tydzień temu padło na urodziny kumpla, a że miał chłopak akurat ćwierćwiecze to trzeba było się stawić. Po dość mało epickich przygodach na autostradzie i piwie na starter, ekipa skierowała się w celu dalszej konsumpcji do jednej z Mekk warszawskiego nadrzecznego hipsterstwa czyli Tematu Rzeki.



No k*** nie zrozumiem chyba nigdy siedzenia na paletach lub piasku i bycia wypizganym nad Wisłą w celu popijania Perełki, Łomży czy innego hipsterlagera, jakkolwiek by ten cholerny most nie był epicko podświetlony. Na szczęście Thor, patrząc na moją mizerię i siedzenie o suchym pysku, zesłał upragniony deszcz, który już lekko podimprezowaną ekipę wygnał w poszukiwaniu najemnych rydwanów z napisem TAXI, jadących w stronę lokalizacji w centrum. I tym sposobem, narażając się również na gniew organizatora, wymknąłem się na chwilę ("Eeeeeej, to jedźcie na Żurawią, ja zaraz wracam.") do Kufli i Kapsli na premierę Browaru Kingpin.



Browar został założony przez znanego z Piwnego Garażu Michała Kopika, a że chłop w branży piwnej już dość długo siedzi, można było się spodziewać co najmniej przyzwoitych efektów jego pracy. Gdy dotarłem na miejsce impreza trwała już na całego - świniaki lały się strumieniami z kilku kranów, a i innych nowości nie brakowało. Przy okazji premiera na full profesce - koszulki, wafle i ogólny Kingpinowy branding.

Akurat będąc w Warszawie mam przeważnie okazję napić się nowości z Artezana, bo do Łodzi docierają niezwykle rzadko, ale żeby nie zaburzać sobie bardziej wrażeń smakowych, postanowiłem zacząć od świnek dwóch. Na pierwszy ogień poszedł Kingpinowy American Pale Ale.

Rocknrolla to APA uwarzony z dodatkiem skórki gorzkiej pomarańczy i werbeny cytrynowej. Ma to dodawać jeszcze większego rockowo-cytrusowego kopa. I pojęcia nie mam jak smakuje werbena cytrynowa ("Świerzop? Co to jest k*** świerzop?"), ale całość robi robotę. Wypijając jedną małą Rockenrollę dostajemy w aromacie cytrusowego kopa (kopika?), który jest powtórzony w solidnej cytrusowo-ziołowej goryczce. Jeżeli przyczepić się do czegoś szczególnie, to może i faktycznie wyłazi po ogrzaniu nieco siary, ale zauważyłem to dopiero pijąc w tym tygodniu wersję butelkową. I naczytaniu się w necie jaka to fatalna kanalizacja i że Michał to dupa, a nie sensoryk ;]

Zgodnie ze sztuką, na drugą nóżkę poszła bardziej mroczna gotycko-celtycka wersja AIPA, czyli Berserker Black IPA. Sama nazwa sroga, ale oprócz ciemnych słodów i dużej ilości heavymetalowego mroku w zasypie, jest tam również użyta skórka słodkiej pomarańczy oraz jaśmin. Czyli jak by to powiedział Entombed: styl - „brutal vegetarian”, czyli trochę łagodnie i trochę też brutalnie... W myśl maksymy – „ciastka robi się ze słodkiego, ale ostrym nożem” ;)

Dlatego wziąłem wersję z pompy, co miało brutala jeszcze nieco zmiękczyć. I faktycznie wyszedł taki twardziel mięciutki jak kaczuszka - z jednej  piwny strony mrok i konkretna ziołowa goryczka, a z drugiej kwiatowy aromat z odrobiną cytrusów i całość złagodzona oleistą gładkością. Siary tutaj nie wyczułem, całość jest dobrze zrównoważona i jeżeli by zamknąć oczy to spokojnie można by powiedzieć, że jest to zwykłe AIPA - czyli tak jak przy BIPA powinno być.

Kingpin moim zdaniem zaliczył udany debiut - dwa bardzo dobre piwa, nad którymi jeżeli jeszcze popracować będą jednymi z lepszych w swoich stylach na polskim rynku. Jeżeli faktycznie część butelek było zakażonych, jak wieść gminna niesie, to faktycznie podwójna siara. Niemniej jednak, warto zdecydowanie spróbować, a jeżeli przeraża was potencjalna kanalizacja, to wstrzymajcie się do drugiej warki, która już niebawem wjedzie do sklepów.

 
Blog jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Czy masz skończone 18 lat?

TAK NIE
Oceń blog